W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

stać, to nigdy i tak nic z tego nie wychodzi. Od kilku lat na przykład próbuję namalować
pewien obraz, ale cały czas nawet go nie zacząłem. I nie znaczy to oczywiście wcale, że
przez te wszystkie lata malowałem inne obrazy. To znaczy, może i coś tam malowałem, ale w
rezultacie prawie nic wartościowego z tego nie wyszło. Jak na razie to, w czym widzę
największy progres, jeśli chodzi o moją karierę malarską, to lista obrazów, które chcę
namalować. Średnio jeden nowy obraz dziennie dodaję do listy i jeden rocznie wykreślam z
listy, jeśli uda mi się go zrealizować – a czasami i to się nie udaje. Właściwie, jeśli chodzi o
moje pozostałe kompetencje, sytuacja wygląda bardzo podobnie. Mam na przykład listę
piosenek, do których chciałbym stworzyć choreografie, ale tak naprawdę niecierpliwię się tak
szybko, że nie mogę stworzyć ani jednej. A później wypada oczywiście nagrać jeszcze jakiś
filmik, żeby taka choreografia miała rzeczywiście jakąś stałą wartość, a to też nie jest łatwe,
bo trzeba mieć dobrą kamerę, dobre tło... No, generalnie, masę czasu. I od roku próbuję
napisać powieść, ale ciągle mi się wydaje, że mam za mało dokładny plan, za mało
pomysłów i że jak zacznę pisać, to po dziesięciu stronach wszystko mi się wyczerpie.
Oczywiście przez te wszystkie problemy mogę policzyć na palcach wszystkie konkursy, w
jakich brałem kiedykolwiek udział. I – również oczywiście – w żadnym z nich nie
otrzymałem nawet marnego wyróżnienia. Bo jury patrzy oczywiście tylko na efekt końcowy,
a nie na to, co ktoś ma w głowie i do czego byłby zdolny, gdyby tylko miał odpowiednie
możliwości, dosyć czasu, czy chociażby mógłby się pozbyć pewnych problemów. Moim
zdaniem to jest dyskwalifikacja typowa dla formalności i całego tego chorego świata, który
nastał po Rewolucji Plakietkowej. Dlatego też cieszę się, że powstało coś takiego jak
Stowarzyszenia Nieformalnego Cierpienia. Oczywiście to, że moja lista osiągnięć na
Plakietce jest godna pożałowania nie jest głównym powodem, dla którego tu trafiłem. Jak
zapewne możecie się domyśleć, mam również poważne problemy zdrowotne, wynikłe z
moich obsesyjnych dążeń do perfekcji. I tu również moja Plakietka okazuje się tylko marnym
kawałkiem plastiku. Nie chcę rozwodzić się nad szczegółami, ale pewne rzeczy po prostu
zdominowały mój styl życia i byłoby głupotą o nich nie wspomnieć. Od kilku lat nie mogę
spać w nocy i wcale się z tego powodu nie dziwię, bo jak mógłbym zasnąć, skoro ciągle
przypominają mi się rzeczy, których nie zdołałem zrobić albo zapomniałem zapisać na moich
listach? Zanim zacząłem brać leki – które oczywiście nie pomogły mi całkowicie –
dochodziło czasami do takich absurdów, że nie spałem cały tydzień, a później z kolei cały
tydzień spałem, to znaczy dzień i noc, i ogólnie funkcjonowałem bardzo kiepsko.
Powiedziałbym nawet, beznadziejnie. I nie wspomnę już o innych zaburzeniach, ale tak jak
powiedziałem, nie chcę zagłębiać się w szczegóły. Może jesteście już zresztą trochę
zmęczeni moją wypowiedzią, co? Jeśli tak, to przepraszam... Ja w każdym razie jestem już
trochę zmęczony – dodał Kevin, kiedy Beniamin już otwierał usta w niemej próbie wyrażenia
swoich myśli.
Kiedy ostatecznie skończył mówić, na chwilę zapadła cisza. Być może dlatego, że
kiedy ktoś mówi bardzo długo, to kiedy już skończy, zazwyczaj zapada cisza. W każdym
razie wyglądało na to, że Beniamin wycofał się już ze swojej wypowiedzi i nawet Marcel
oraz Deborah wyglądali na zamyślonych



  • Wow – odezwała się w końcu Deborah. – To była chyba najdłuższa prezentacja,
    jaką kiedykolwiek słyszałam. Przynajmniej na tak nieformalnym spotkaniu.

  • Poważnie? – zapytał Kevin. – A myślisz, że była równie wartościowa?

Free download pdf