W krainie nienawiści

(TatianaRevelion) #1

Chociaż tak naprawdę było to na tyle niewyraźne, że równie dobrze mógł powiedzieć coś
zupełnie innego. Następnie zaczął malować kolejne obrazy, prosząc Gizelę o zgodę na
namalowanie kolekcji takim głosem, jakby prosił o zgodę na popełnienie przestępstw.
Malował zaś w taki sposób, że chociaż nie przyglądałam mu się zbyt intensywnie (żeby nie
było, że chcę kogoś sprowokować), a swoją kolekcję nazwał „Głębią znaczenia”, ja
nazwałabym ją raczej „Czystą improwizacją”. Byłam zdziwiona również pracą Violetty,
która namalowała jedynie wielki znak zapytania na jakimś wielobarwnym tle. Miałam okazję
zobaczyć później parę rysunków Violetty i musiałam przyznać, że były one niewspółmiernie
bardziej profesjonalne. Najwyraźniej nie miała żadnego innowatorskiego pomysłu.
Innym razem mieliśmy przygotować przedstawienie teatralne. Większość osób,
słysząc to, wydała odgłosy niezadowolenia lub przynajmniej wyglądała na rozczarowaną i
zaniepokojoną. Ja byłam jednak niezmiernie podekscytowana i chociaż czułam, jakby miał
mi się spalić kręgosłup na myśl o ryzyku związanym z odegraniem głównej roli i, może
nawet przede wszystkim, ryzyku związanym z pozostaniem boleśnie i ostentacyjnie
odrzuconą, zgłosiłam się do niej. Równie mocno pławiłam się bowiem w szczęściu, jakiego
mogłabym doznać, gdyby poprzez udane odegranie głównej roli udało mi się pokazać mojej
grupie, jak wspaniałą jestem osobą.
Zgodnie z moją obawą, problem pojawił się jednak już w fazie przydziału ról, bo do
głównej roli (a była to rola damska) zgłosiła się również Violetta i było nam niezmiernie
trudno zadecydować, która z nas ma ostatecznie tę rolę zagrać. Byłam ciekawa, co
zrobilibyśmy, gdyby zgłosiło się więcej osób. Jednocześnie czułam się pełna nadziei i
ekscytacji z powodu tak ograniczonej rywalizacji. Na początku myślałam, że decyzję
podejmą za nas Gizela lub Serafin, może robiąc jakieś losowanie czy mini przesłuchanie, ale
oni powiedzieli tylko, że dwie osoby nie mogą grać jednej roli i poprosili, żebyśmy ustaliły,
która z nas ją odegra. Pomyślałam, że być może ja lepiej pasowałabym do tej roli, jako że
dziewczyna, w którą miałyśmy się wcielić, była ponoć „zwykłą dziewczyną”, a nie
ekstrawagancką, oryginalną lub po prostu różowowłosą dziewczyną, co niewątpliwie
określało Violettę. Bałam się jednak, że taka sugestia zabrzmiałaby dyskryminująco i
zostałabym posądzona o ograniczenie umysłu albo wręcz o dewaluację mojej koleżanki.
Zachowałam więc przez chwilę milczenie i w nagrodę usłyszałam od Violetty (bez żadnego
wytłumaczenia), że ona nie musi grać głównej roli i że ja mogę ją zagrać. Jako że jednak nie
chciałam dać jej ani nikomu powodu do posądzenie mnie o egoizm, zaproponowałam, że to
ja mogę zrezygnować. Violetta najwidoczniej również nie chciała poddać się tak łatwo w
naszej nowej rywalizacji o altruistyczny wizerunek i wymyśliła, że w takim razie możemy
zrobić losowanie. Ustaliłyśmy, że zagramy w „papier, kamień i nożyce”, ale za pierwszym
razem obie pokazałyśmy papier, za drugim kamień, a za trzecim nożyce. Uznałyśmy więc, że
lepiej będzie rzucić kostką do gry i zobaczyć, która z nas zdobędzie więcej oczek.
Wyrzuciłyśmy w pierwszej turze dwa i dwa, następnie pięć i pięć i w końcu jeden i jeden, po
czym ostatecznie zdecydowałyśmy się na losowanie tradycyjne. Tradycyjne losowanie
wymagało przygotowania co najmniej dwóch kartek papieru i czegoś, z czego będziemy je
wyjmować i reszta grupy zaczynała się już niecierpliwić. Ostatecznie została wylosowana
Violetta i upadłam z ulgą na krzesło, częściowo niezadowolona z utraty głównej roli, a
częściowo zadowolona z zakończenia się tej niepewnej sytuacji i spoczywającej na mnie
odpowiedzialności. Pomimo, że miałam powód, żeby nie zostać uznana za egoistkę i

Free download pdf