się teraz z nikim z was skontaktować, powiedziała, że musi iść coś załatwić i wyszła przed
czasem. Chyba wyczuła, że nie jestem z nią szczery...
- Dobra, dobra – powiedziała Gizela zniecierpliwionym tonem. – Jedna Penelopa to
nie problem. W zasadzie nie wiem nawet, po której stronie ona stoi... - Myślę, że powinniśmy im powiedzieć. Jej i Erikowi.
- Nie. Jak nie będą pytać, to nic nie mów. A gdyby pytali... Wiesz, co mówić.
Kobieta przypomniała swojemu mężowi raz jeszcze, żeby skupił się na kontrolowaniu
Serafina i Melanii, zapewniła, że jutro wszystko się wyjaśni i powiedziała, że nie może
mówić więcej przy mnie, to znaczy przy Oli.
Jechałyśmy w milczeniu przez następne kilkanaście minut. Gizela zrobiła w tym
czasie kilka łyków wody i ja też zastanawiałam się, czy powinnam to zrobić. Na pewno nie
od razu, bo to wyglądałoby podejrzanie. Z drugiej strony jednak, niepicie przez dłuższy czas
również mogło wyglądać nienaturalnie. Szczególnie, że planowałam zapytać o możliwość
zatrzymania się z powodu pilnej potrzeby skorzystania z toalety. Jeśli natomiast będę tak
dłużej tkwić w ciszy i bezruchu, prawdopodobnie tym większe będą szanse na
sprowokowanie kobiety do obejrzenia się i sprawdzenia mnie. Sprawdzenia, czy
przypadkiem nie wyciągnęłam z torby jakiejś nielegalnej broni i nie zamierzałam zaatakować
jej ukradkiem.
Mijałyśmy kolejne pola i równiny po obu stronach drogi. Od czasu do czasu
przejeżdżałyśmy obok jakiegoś lasu albo widziałyśmy w oddaleniu jakieś wzgórza bądź
zabudowania. Czasami zauważałam zjazdy i starałam się żadnego nie ominąć, a nawet liczyć
je w myślach. Numer stacji nie oznaczał wcale, że pojawi się on na drodze w tej właśnie
kolejności, zwłaszcza że, jeśli nawet byłby wynikiem kolejności, nie wiadomo, od jakiego
punktu zaczęto je liczyć, ale pomyślałam, że dobrze jest mieć jak najwięcej danych.
Napisałam nawet do Serafina, czy wie, który zjazd jest zjazdem numer A11, licząc od
naszego wjazdu na autostradę, ale nie dostałam odpowiedzi. Miałam nadzieję, że to dlatego,
że był zbyt zajęty organizowaniem dla mnie pościgu i że ta informacja nie była po prostu aż
tak ważna. W końcu zdecydowałam się wyjąć kartę kontaktów z mojego telefonu zawczasu i
włożyłam ją do małej saszetki, którą miałam w plecaku. Saszetkę natomiast włożyłam do
kieszeni kurtki. Pomyślałam, że jeśli uda mi się uciec Gizeli razem z telefonem, będę mogła
bez problemu włożyć ją z powrotem i skontaktować się z kim chcę. Nie brałam wprawdzie
szczególnie pod uwagę możliwości pozostawienia kobiety z moim plecakiem, jako że miałam
tam rzeczy niezwykle ważne, ale tak zawsze było bezpieczniej. - Co tam robisz, Olu? – zapytała nagle Gizela. Musiała usłyszeć, że coś robię.
- Nic – odpowiedziałam szybko, starając się użyć takiego tonu głosu, jakby to pytanie
było dla mnie wyłącznie nudne i bezsensowne w tak beznadziejnej sytuacji. – Możemy się
zatrzymać na chwilkę, proszę? Strasznie potrzebuję skorzystać z toalety.
Minęło dopiero czterdzieści pięć minut odkąd wjechałyśmy na autostradę, ale
postanowiłam wykorzystać okazję. Jeszcze tego brakowało, żeby Gizela zaczęła rozmyślać
nad tym, co robię na tylnym siedzeniu samochodu. Lepiej było od razu zmienić temat,
choćby na równie ryzykowny. - Chyba oszalałaś – odpowiedziała kobieta. – Za dobrą godzinę będziemy wjeżdżać
do stolicy. Jakoś wytrzymasz. - Za godzinę? – zapytałam z przerażeniem. – To za długo, nie wytrzymam tyle!