Brulion Iławski

(AgnieszkaZ) #1

92


drewna; u  okolicznych gospodarzy oraz
w  majątkach: Mokre Bagno, Mortęgi, Linowiec,
a  także w  majątku klasztornym Kupnerówka.
Wyplatali także liny na potrzeby wojska, kopali
rowy melioracyjne na  obrzeżach miasta. Praca
w  kuchni to  był „wersal”, bo  można było coś
ukradkiem skubnąć. Dzień pracy trwał od  10
do 12 godzin^16. Strażnicy pilnowali dzieci podczas
ciężkiej pracy. W  przypadku nie  wyrobienia
normy dziennej pozbawiane były posiłku.

Terror psychiczny
W obozie surowo zabronione były rozmowy po polsku. Obowiązywał tylko język niemiec-
ki. – Nie można było w ogóle głośno rozmawiać – wspominał pan Witold. – W celi co chwila
byliśmy kontrolowani przez wizjer co robimy^17.
Złe warunki bytowe i sanitarne oraz ciężka praca fizyczna była źródłem szerzenia się cho-
rób. W 1943 roku wybuchła epidemia tyfusu powodując wiele zgonów małoletnich więźniów^18.
W Lubawie młodzi więźniowie byli narażeni nie tylko na dokuczliwy na głód i terror psychiczny,
ale także na przemoc fizyczną ze strony strażników.
– Osobiście nikt mnie nie pobił w obozie, zapewne dlatego, że moim strażnikiem był wspo-
mniany Empel, który był dobrym człowiekiem – opowiadał pan Witold^19. Józef Empel, wachman
nazywany przez dzieci „dziadkiem”, pochodził z Lubawy i należał do obsady więzienia, jednak
nigdy nie używał przemocy fizycznej. Pozwalał na branie jedzenia od innych. Posiadał on III
grupę narodowościową niemiecką Eingedeutschte. Były to osoby autochtoniczne, uważane przez
Niemców za częściowo spolonizowane (Górnoślązacy, Kaszubi, Mazurzy) oraz Polacy niemiec-
kiego pochodzenia (osoby pozostające w związkach małżeńskich z Niemcami). W 1943 roku
Empel przekazany został do pracy w lubawskim więzieniu, gdzie pracował do jego likwidacji
w 1945 roku. Nosił mundur koloru zielonego, granatowy płaszcz i karabin, który odbierał z biura
głównego wachmana. Po pracy był zwracany. Jak zeznali świadkowie i sam Empel nigdy z niego
nie zrobił użytku^20.
– Jednak mój kolega z grupy został pobity przez któregoś ze strażników. Powodem tego
była jego ucieczka z obozu. Został złapany po tygodniu. Kiedy wrócił do obozu został bardzo
pobity i trafił do karceru^21. Karcer to cela nr 4, której okno było hermetycznie zamknięte, a drzwi
opatrzono gumową uszczelką. Znajdował się w piwnicy, a woda ściekła ze specjalnie wywier-
conych dziur w rurze wodociągowej. Na noc więzień otrzymywał jeden krótki koc, a zdarzało
się, że zimą więzień przebywał w bardzo mroźnej celi. Był on miejscem, w którym wykańczano


(^16) Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Olsztynie, karta ....
(^17) Wywiad przeprowadzony z Witoldem Michalskim w 2015 roku (wywiad przeprowadził Marcin Michalski).
(^18) Instytut Pamięci Narodowej, Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, sygn. S37.2018.
(^19) Wywiad przeprowadzony z Witoldem Michalskim w 2015 roku (wywiad przeprowadził Marcin Michalski).
(^20) Instytut Pamięci Narodowej, Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, sygn. S37.2018.
(^21) Wywiad przeprowadzony z Witoldem Michalskim w 2015 roku (wywiad przeprowadził Marcin Michalski).
Ryc. 4. Witold Michalski w  pomieszczeniu,
które było kiedyś jego celą (fot. M. Michalski)

Free download pdf